Dwa największe miasta Kambodży i najbardziej oblegane przez turystów punkty w tym kraju. Stolica państwa khmerskiego, Phnom Penh oraz druga miejscowość, znana z kompleksu świątyń nominowanego do siedmiu cudów świata, Angkor – Siem Reap. Tym razem będzie o życiu nocnym, zakupach, ale przede wszystkim, o historii.
Najpierw jednak opowiem trochę więcej o podróżowaniu po Kambodży. W kwietniu panuje tutaj pora sucha, co za tym idzie jest niski poziom wody, a opady występują rzadko i krótkotrwale (choć nie jest to zasada). To, jak można się domyśleć, wiąże się również z wysoką temperaturą, suchym powietrzem i unoszącym się w powietrzu pyłem, który sprawia, że trudno jest oddychać. W ciągu dnia jest często ponad 40 stopni w cieniu i ciężko zmobilizować się do zwiedzania. Podsumowując, to nie najprzyjemniejszy okres na przyjazd do Kambodży.
A jak to się ma do podróży po tym kraju? Najbardziej popularnym środkiem transportu pomiędzy różnymi miejscowościami jest autobus. I teraz mamy do wyboru, albo jeździć nocą, albo za dnia. Nie raz słyszałam, że nocny autobus w Kambodży jest niebezpieczny i może Ci na przykład w trakcie podróży zginąć bagaż. Podróżowałam raz, nic mi się nie stało i bagaż też dojechał. Jest też opcja dzienna, zwykle nawet tańsza. W takim autobusie może nie być klimatyzacji, za to znajdą się w nim na przykład klatki z kurami. A na pięcioosobowej kanapie z tyłu być może będziesz siedzieć w siódemkę, z dziećmi na kolanach. Przy takich upałach, gotujesz się żywcem. Nasza przeprawa do Phnom Penh właśnie tak wyglądała, także osobiście polecam nocne połączenia.
Ciekawostka: Ok, może podróż w ciągu dnia jest swego rodzaju wyzwaniem, ale jest to także szansa na spróbowannie czegoś nowego. Jednym z wielu popularnych azjatyckich przysmaków, są insekty. Na przystankach w podróży, do autobusu wchodzą sympatyczne panie oferujące przekąski na drogę. I między innymi mozna tam właśnie znlaźć takie perełki 😉 Trzeba próbować nowych rzeczy i poznawać smaki (a przyznaję, że najlepsze insekty w Azji, jadłam właśnie na jednym z przystanków w Kambodży).
Poznaj khmerską stolicę
Ofertę turystyczną Phnom Penh można porównać do tej z Bangkoku. Mnóstwo hosteli, knajpek, pubów i klubów o standardzie dostosowanym do europejskich turystów. Z drugiej strony to miasto zamieszkałe przez prawie 1/6 ludności Kambodży. Funkcjonują tu największe Uniwersytety, mają siedziby międzynarodowe przedsiębiorstwa, a także znajduje się tu pałac khmerskiego monarchy. A co tu robić?
Tak jak we wszystkich miastach Azji, na pewno warto wybrać się na zakupy! Tanie ubrania czy pamiątki znajdziemy na przykład na głównym markecie, Psah Thmei. To wielki targ znajdujący się w centrum miasta, wyjątkowy, ze względu na to, że jego zdecydowanie większa część znajduje się pod dachem. Imponująca budowla powstała na planie krzyża jest miejscem pracy dla setek Khmerów. Małe budki i prowizoryczne stoiska wypełniają jego przestrzeń, a sprzedawcy od wejścia nawołują do zakupów.
Czarne dzieje Kambodży
No dobrze, ale zakupy można zrobić wszędzie. Zawsze staram się odkryć trochę historii miejsca, w którym się znajduję, zwłaszcza, że szkoła nie mówi nam za wiele o wydarzeniach z innych kontynentów. Każdemu, kto interesuje się choć trochę przeszłością, polecam wybrać się do muzeum Tuol Sleng. W miejscu tym dowiemy się o wojnie domowej, która miała miejsce w Kambodży całkiem niedawno, bo około 40 lat temu. W czasach władzy Czerwonych Khmerów i Pol Pota, wymordowano blisko 25% społeczeństwa khmerów.
Muzeum mieści się w dawnej szkole, która w drugiej połowie lat 70-tych została przekształcona w więzienie. Byli tu przetrzymywani i torturowani wszyscy podejrzani o szpiegostwo dla USA i spiskowanie przeciw władzy. Można zobaczyć w jakich warunkach żyli więźniowie, a także dowiedzieć się jak ukrywano okrucieństwo rządu. W różnych częściach dowiemy się o międzynarodowej propagandzie i przedstawianiu zagranicznym gościom zupełnie innej rzeczywistości. Poznamy historię więźniów i dalsze losy pracowników więzienia.
To właściwie nie do pomyślenia, że po ludobójstwie, które miało miejsce w czasach drugiej wojny światowej, dopuszczono do takiej sytuacji. Oczywiście Europa przeciwdziałała powtórzeniu historii, ale na swoich ziemiach, a nikt do końca nie troszczył się o postkolonialne terytoria. Teraz, jestem jeszcze w stanie zrozumieć, że na lekcjach historii w Polsce nie mamy czasu, aby uczyć się o tym co się wydarzyło z tymi krajami. Rozmawiałam jednak z Francuzami czy Holendrami, a oni także nie mają w ramach edukacji poruszanych tematów byłych krajów kolonialnych, niegdyś ich ziem. A to uważam już za bulwersujące.
Gdy zapada zmrok
W czasach Czerwonych Khmerów wymordowano 25% społeczeństwa, głównie inteligencję kraju i starsze osoby. To właśnie takie osoby, wykształcone i świadome, były największym zagrożeniem dla ówczesnego rządu. I teraz możesz sobie wyobrazić, gdy w latach 80 Kambodża stanęła na nogi i zaczęła powoli funkcjonować, żyli w niej wyłącznie młodzi ludzie i sieroty. Co za tym idzie, w kraju zapanowała wolność i swoboda, trochę bezkrólewie i chaos w innym wymiarze.
Co jednak za tym idzie, to właśnie wspomniane przeze mnie już wcześniej, szalone życie nocne. W tym kraju żyją głównie młodzi ludzie, a oni uwielbiają się bawić. Dlatego będąc w Phnom Penh, trzeba się wybrać do jednego z wielu pubów czy klubów.
Jest w czym wybierać! Kluby, tak samo jak hostele, są często prowadzone w stylu europejskim. W wielu znajdują się popularne barowe rozrywki, jak bilard czy darty, a czasem znajdziemy w nich też jacuzzi czy basen. Menu składa się z popularnych drinków, a z głośników lecą popularne amerykańskie i europejskie hity. W knajpach spotkamy oczywiście wielu turystów, ale Kambodżanie też uwielbiają się bawić 🙂
Wracamy na północ
Obiecałam, że wrócę do Siem Reap i tak też robię. To miasto było moim pierwszym i ostatnim przystankiem w Kambodży, przez co jest dla mnie wyjątkowe. Mogę śmiało powiedzieć, że poznałam tamtejszą okolicę najlepiej, ze wszystkich odwiedzonych przeze mnie punktów w tym kraju. Jak się domyślasz, to najbardziej popularne miejsce w tym państwie, a często też główny cel przyjazdu do Kambodży. Teraz nie opowiem jednak o zwiedzaniu kompleksu Angkor, tylko o samej miejscowości.
Wspomniałam już wcześniej, że upał, który panował gdy zwiedzałam ten rejon Azji, był nie do zniesienia W ciągu dnia bardzo często wybieraliśmy się na basen – wiele restauracji lub hoteli oferowało darmowe korzystanie z basenów, jeżeli zamawiało się u nich napoje i jedzenie. Zimna woda pozwala znieść temperaturę powietrza. W związku z tym, stawaliśmy się aktywniejsi dopiero wieczorem i wtedy zaczynaliśmy poznawać miasto. Zresztą to właśnie nocą, Siem Reap ożywa i staje się szalone.
Zakupy, jedzenie i picie
Gdy zapadał zmrok i temperatura stawała się choć trochę niższa, wyruszaliśmy do centrum miasta. Na ulicach, które w ciągu dnia były puste, w nocy pojawiały się tłumy ludzi, turystów i sprzedawców. W centralnej części miasta ruszał nocny market, w którym można było kupić wyjątkowo tanie ubrania i buty, pamiątki czy wyroby z drewna. W wąskich przejściach pomiędzy straganami stały zachęcające do przymierzenia rzeczy sprzedawczynie, wykrzykując ceny i praktycznie od razu je obniżające. Koszulki można tu kupić za 1-3$ i to wcale nie takie złe jakościowo.
Obok marketu pojawiają się punkty z jedzeniem ulicznym. Na szybko rozłożone stoliki i stanowiska do gotowania. Kelnerki szybciutko biegają między klientami, a kilka Kambodżanek uwija się przy wokach. Zaraz obok Ciebie możesz podziwiać jak szybko smażony jest makaron, jak formują ryż czy grillują owoce moża. Za 1,5-3$ możemy zjeść prosty, ale naprawdę dobry i świeży obiad. Oprócz tego wszędzie znajdują się punkty z sokami ze świeżych owoców. Napój wyciskany z owoców smoczych, mango, papai czy liczi kosztuje pomiędzy 0,75 a 1$. Nic tylko wcinać!
A gdy już się najemy, wtedy możemy dołączyć do szalonej zabawy. W Siem Reap znajduje się popularna barowa ulica, “Pub Street”. To tutaj mieści się większość barów, restauracji czy klubów. Na ulicy stoją sprzedawcy z wózkami i oprócz przekąsek, kupimy tu shoty wódki czy tequili za 1$. Pijemy i lecimy dalej 🙂 Ulice są pełne ludzi, zewsząd dobiega muzyka, ale wszystko to jest dużo bardziej naturalne tutaj, w kraju młodych, niż w turystycznej Tajlandii. A pewno warto zaszaleć w Siem Reap 😉
Tak jak wspomniałam, Siem Reap było moim ostatnim przystankiem w Kambodży. Mój pobyt w tym kraju nie można uznać za intensywny i długi. Spędziłam tam niecałe 3 tygodnie, ale był to kraj, który poza oczywistym zwiedzaniem, był przeze mnie odwiedzany w konkretnym celu. A o tym celu możecie poczytać w poprzednim wpisie: Kho Tonsay i Kep.
2 myśli nt. „Metropolie Kambodży – Phnom Penh i Siem Reap”