Zimno za oknem, chmury grożą śniegiem, a w nocy temperatura spada do 0 stopni. Tak wygląda listopad w Polsce. Gdzieś się zgubiła złota jesień, za to zima czai się tuż za rogiem. Łatwo złapać doła, prawda? Jeżeli jednak masz trochę wolnego czasu, mam dla Ciebie świetny kierunek na ucieczkę od listopadowej szarówki. Magiczny Izrael, w którym z łatwością zapomnimy o niskich temperaturach w naszym kraju 🙂
Super sprawa, bo na stronie wizzair’a znajdziesz bezpośrednie loty z Katowic do Tel Awiwu, w bardzo przystępnej cenie. Ja swoje zarezerwowałam już w sierpniu, ale jeszcze dużo później widziałam opcje za około 300 zł w dwie strony. Temperatury w Izraelu pozwalają na wyposażenie się wyłącznie w plecak podręczny. Wrzucasz więc do plecaka strój kąpielowy, klapki, ręcznik i krem z filtrem (kilka par majtów, koszulki i szorty też się przydadzą 😉 ), i możesz ruszać w drogę.
Gdzie by tu w Izraelu?
Temperatury w Tel Awiwie wahają się między 23-28 stopni w ciągu dnia i 19-23 w nocy. Morze wciąż jest cieplejsze niż Bałtyk w sierpniu 😛 W Jerozolimie jest trochę chłodniej, w dzień do 25 stopni, za to w nocy temperatura może spaść NAWET do 15. Góry i pustynia otaczające święte miasto sprawiają, że jest tu niestety chłodniej, ale wciąż możemy spędzić miły wieczór w knajpce czy wybrać się na spacer po starym mieście.
Jeżeli Jerozolima jest dla nas zbyt chłodna, wystarczy wsiąść w autobus lub wynająć samochód (świetna opcja dla par czy grup, bo ostatecznie wychodzi taniej niż zorganizowana wycieczka czy komunikacja podmiejska) i wybrać się nad Morze Martwe. Ta wielka słona zupa pozostaje ciepła przez cały rok! Możemy wybrać się na jedną z kilku oficjalnych plaż, gdzie choć zapłacimy za wstęp, będziemy mieli dostęp do barów i pryszniców. Drugą opcją jest przejechanie w bardziej dzikie miejsce, często wybierane przez lokalnych nudystów, a tam korzystanie z prywatnej plaży i spokoju.
Jakie są inne opcje? Mamy jeszcze całą północ i południe kraju! Jesień w Izraelu do świetny moment na trekking. Na północy, przy jeziorze galilejskim, mamy mnóstwo widokowych tras do pieszych wędrówek. Nie lubisz dużo chodzić? Wybierz się na południe do Ejlatu, gdzie możesz podziwiać kolorowe rafy. Wypożycz maskę, skorzystaj z wycieczkowych ofert agencji lub po prostu wskocz do wody. Morze Czerwone w Eilacie jest jeszcze cieplejsze niż Śródziemnomorskie w Tel Awiwie.
Przerwa na lunch
I jeszcze jeden powód, by właśnie w Izraelu spędzić listopad. Gdy u nas szaro i buro, a gotować też się nie chce, w izraelu kuchnia pozostaje pyszna i kolorowa. Jesienią wciąż pozostają dostępne słodkie figi i granaty, a spacer po mieście możemy sobie umilić świeżym sokiem z owoców. Przechodząc przez gwarne i tłoczne markety, możemy kupić przysmaki z całego regionu: słodkie arabskie baklawy, suszone figi i daktyle, lokalne jogurty czy hummusy.
Izrael to raj dla wegetarian! A nawet jeśli lubisz mięsko, po pierwsze znajdziesz coś dla siebie, a po drugie z pewnością doceniasz tutejszą kuchnię mimo to. Dania są niesamowicie proste, a ich wyjątkowość polega wyłącznie na tym… że nikt wcześniej na to nie wpadł! Genialna szakszuka to po prostu jajka na pomidorach, sabich to kanapka z bakłażanem, a hummus to przecież z ciecierzycy. Proste, co nie?
No dobra, nie aż tak 😛 Na niesamowity smak potraw wpływa mieszanka lokalnych przypraw. W Izraelu lubią zjeść trochę pikantnie, ale w granicach rozsądku. Do tego wykorzystują świeże zioła, jak kolendra czy pietruszka (akurat z tym walczyłam, bo jeszcze nie dorosłam do zielonego), przez co potrawy pachną i smakują intensywniej. To nie koniec! Tajnym składnikiem jest pasta sezamowa, tahini. Wykorzystuje się ją między innymi do sosów czy produkcji hummusu. PY-SZNO-ŚCI!
Mało Ci? Jedź poza Izrael!
Właściwie, to nie wierzę, że Ci mało, ale niech będzie. Izrael to nie jest duży kraj, choć miejsc do zobaczenia jest w nim wiele. Jeżeli jednak masz niedosyt i chcesz zobaczyć jeszcze więcej, to możliwości stoją otworem 😉
Zacznijmy od Palestyny, a konkretnie West Banku (myląca nazwa, ale nie będę wchodzić teraz w politykę). W dostępnej dla turystów części mamy wiele miejsc wartych odwiedzenia. Ramallah, czyli stolica, Jerycho, najstarsze miasto świata czy Betlejem, gdzie podobno urodził się Jezus to kilka opcji. Wyjazd do Palestyny to szansa na poznanie kwestii społecznej i problemów lokalnych, z perspektywy jej mieszkańców. To dobra okazja na poznanie drugiej strony konfliktu. Do tego West Bank jest DUŻO tańszy od Izraela, więc może to też być oszczędność (np. zatrzymać się w Betlejem, a przyjeżdżać tylko do Jerozolimy).
Druga opcja to wycieczka na synaj do Egiptu lub przejazd Jordanii. Oba te kraje, podobnie jak Izrael, są położone nad Morzem Czerwonym, za to wszystkie atrakcje z tym związane, mogą okazać się tańsze niż w Ziemii Świętej. To oczywiście nie jedyny argument, żeby wybrać się w tamte strony. Jordania jest pustynnym krajem, w których czeka na nas wiele atrakcji. Wśród nich jest choćby Petra, czyli jeden z cudów świata 😉
Uwaga! Wyjazd z Izraela drogą lądową wiąże się z dodatkowymi kosztami! Jeszcze do tego wrócę, ale warto o tym pamiętać.
To kiedy wyjeżdżasz?
Ja spędziłam w Izraelu dwa tygodnie i jest mi mało. Wracałam nienasycona i wciąż spragniona słońca, tych niezwykłych ludzi i tego pysznego jedzenia. I nie zobaczyłam wszystkiego co chciałam, absolutnie nie starczyło mi czasu. Ale to nie, to nawet dobrze. Ja tak lubię, bo mam w sobie tę ekscytację na myśl o powrocie do tego niezwykłego kraju.
A Ty? Kiedy ruszasz w drogę? 😉