Przyszedł w końcu ten moment, w którym musiałam opuścić Kota Kinabalu, a nawet Sabah i udać się w dalszą drogę. Moim celem była zachodnia część malezyjskiego Borneo. Aby jednak dostać się lądem do Sarawak, trzeba odwiedzić Brunei. Mały, bardzo bogaty kraj, ale czy ciekawy?
W stolicy Sabah
Kota Kinabalu zwykle jest traktowane bardziej jako punkt przesiadkowy, niż cel sam w sobie. To duże miasto i jak wiele azjatyckich większych miejscowości, przede wszystkim pełni funkcje biznesowe i administracyjne. Choć nie znajdziemy tu niesamowitych atrakcji turystycznych, możemy znaleźć bardzo sympatycznych Malezyjczyków 🙂 I właśnie ze względu na ludzi, w sumie spędziłam w KK aż cztery dni, a przy okazji wiem teraz, co Wam polecić 🙂
Autostopem przez Sabah
Malezja to pierwszy kraj w Azji, w którym postanowiłam spróbować swoich sił w łapaniu stopa. Przyznam, że początkowo miałam pewne obawy, zwłaszcza, że przy pierwszej próbie byłam zupełnie sama. Cel jednak nie był odległy, trasa z Sepilok do Kota Kinabalu to zaledwie 333 km, więc spokojnie powinnam ją pokonać w jeden dzień. I pewnie by tak było, ale…
Magiczne zwierzęta Borneo
Borneo to niezwykła wyspa, podzielona pomiędzy trzy kraje. Przyroda, którą można tutaj zobaczyć, jest niezwykła, a niektóre gatunki zwierząt znajdziemy tylko i wyłącznie tam. To właśnie natura zachwyciła mnie najbardziej w malezyjskiej części Borneo i to o niej głównie będzie tym razem 🙂
Wolontariat w Malezji
Przed wyjazdem wybrałam się na spotkanie autorskie z reportażystą i podróżnikiem, Jackiem Hugo-Baderem. Uwielbiam jego książki, więc ogromną przyjemność sprawiła mi rozmowa z nim i zdobycie podpisu. Opowiedziałam mu o tym, że wyjeżdżam, a on powiedział, że nie mogę tego zrobić tak o, tylko muszę mieć jakiś cel i zajęcie. Stąd wziął się między innymi blog, ale także postanowienie, że w trakcie wyjazdu przynajmniej kilka razy wezmę udział w wolontariacie i pomogę jakoś miejscowym 🙂
Filipiński Titanic i do Malezji
Powiem szczerze, że to była wyjątkowa podróż, inna niż cała reszta. Myślę, że Zosia to potwierdzi. Wszystkie przeprawy autobusami, minibusami czy pociągami, nie można nawet przyrównać do rejsu filipińskim promem z Puerto Princesa do Manili. I chyba nikt o zdrowych zmysłach nie wybrałby 30-godzinnej wycieczki statkiem, zamiast godzinnego lotu, praktycznie w tej samej cenie. No cóż, my wybrałyśmy 😛
Nieszczęśliwe wypadki na Palawanie
Wakacje to czas szaleństw i zabawy, szczególnie w Azji, gdzie możemy sobie pozwolić na więcej, choćby ze względu na niskie ceny atrakcji. Nurkowanie z akwalungiem, jazda na motorze czy skuterze, spanie na dziko na plaży… Wszystko brzmi świetnie, ale wakacje mogą się szybko skończyć, jeśli poniesie nas melanż. A to się tu zdarza aż za często.
Noc na bezludnej wyspie
Zakładam, że każdy chciał kiedyś uciec w takie miejsce, choć na chwilę. Gdzie nie ma nikogo lub prawie nikogo. Wokół dzika natura i my. Mnie się udało i każdemu może się udać, jeśli tylko przyjedzie na Filipiny 🙂
Turystyczne zło wcielone
Jakiś czas temu zabrakło mi książek w podróży i poprosiłam moich znajomych na Facebooku, o nowe propozycje. Niekoniecznie podróżnicze, ale takie również otrzymałam, głównie dobre i bardzo dobre. Wśród nich znalazły się reportaże Jennie Dielemans, “Witajcie w raju”. Książka była dla mnie wyjątkowo ciekawa, bo kilkakrotnie odnosi się do miejsc, w których już byłam lub planuję jeszcze być. I dlatego chciałabym się podzielić z Wami moimi odczuciami po tej lekturze.
Codzienność w raju
Rutyna i codziennie powtarzane czynności, nie kojarzą nam się z niczym przyjemnym. Bardziej z nudą, niż miłym spędzaniem czasu, obowiązkami, a nie przyjemnościami. Ale ja cieszyłam się moją codzienną rutyną w Port Barton, którą wypracowałam podczas długiego pobytu. W dwa tygodnie ułożyłam sobie plan dnia, który powtarzałam wyłącznie z rzadkimi i drobnymi urozmaiceniami. I właśnie dzięki tej rutynie, mój pobyt tam był taki wyjątkowy.